Wybierz ligę

Aktualności

15 LUT 2019

Wicemistrzowie i czołówka w dobrych nastrojach, co dzieje się ze Stalą?

Przed nami kolejka numer 6, zaległa, która zostanie rozegrana w najbliższą niedzielę. Po wrzutkach i informacjach głównie udostępnianych na Facebooku przechodzimy do podsumowania całej dziesiątej i drugiej części kolejki dziewiątej.

Dziki idą po swoje
Zespół Dariusza Czechowskiego – Dziki Dom, miniony weekend może ponownie zaliczyć do udanych. Rywale nie byli z górnej półki, ale obydwie ekipy z którymi przyszło się mierzyć Dzikom były na tyle groźne, że odpuścić meczów nie można było.
Co prawda Dziki Dom zagrał w obydwu spotkaniach a zwłaszcza w meczu sobotnich z brakiem paru istotnych graczy to jednak nie przeszkodziło to w odniesieniu pewnych wygranych. Na boisku ani w sobotę ani w niedzielę nie widzieliśmy piłkarza miesiąca grudnia – Łukasza Podlasiaka (Dziki Dom).
Mecz sobotni faworyt wygrał gładko i pewnie. Zadanie było o tyle ułatwione, że rywal zagrał w bardzo okrojonym składzie. Do absencji w szeregach, KS Zaleskie dorzuciło dodatkowy bonus rywalowi, w postaci dwóch wykluczeń, czerwonych kartek. Wynik 9:1 zatem nikogo dziwić nie powinien.

W niedzielnym pojedynku zawodnicy w żółtych koszulkach już tak ostro nie postrzelali, licznik zatrzymał się na pięciu bramkach. Rywalem była ekipa Golden Boys, która w poprzednim dniu (sobota) napsuła trochę krwi dwukrotnemu mistrzowi futsalu – Sparcie. W tym meczu zespół Konrada Dudkowskiego starał się zagrażać rywalowi, ale sportowo niestety nie miał atutów, te były po stronie wicelidera rozrgywek. Podobnie jak w meczu sobotnim, kapitan zespołu Karol Czubak był reżyserem zwycięstw swojego zespołu, 5 trafień w sobotę, 3 dołożone w niedzielę dają imponująca liczbę 30 bramek w klasyfikacji strzelców. Dziki Dom zrobił swoje, i zgodnie z oczekiwaniami zainkasował dwa komplety punktów.

 Karol Czubak (żółta koszulka)

 

Dwukrotni mistrzowie poprawili morale
KS Sparta Sycewice nadal w grze. Tym razem weekend dla podopiecznych Piotra Klawikowskiego był owocny, zarówno w punkty jak i bramki. Bilans dwóch zwycięstw to najważniejsza kwestia w kontekście walki o pudło rozgrywek.
Pierwsze zwycięstwo Sparta naturalnie odniosła w sobotę. Ten mecz pokazał po raz kolejny charakter zespołu, który dobrze znamy, czyli waleczność i bardzo dużo potencjał sportowy.
Sparta nie miała łatwo, choć od początku do końca ten mecz kontrolowała. Na dużo większy spokój w grze dwukrotni chempioni futsalu mogli pozwolić sobie w 27 minucie gry, kiedy znany z atomowego uderzenia Jarosław Cudziło podwyższył prowadzenie Spartan na 3:1. Mecz zakończył się wynikiem 4:2. Drużyna Sparty przystąpiła do meczu w okrojonym i mało liczebnym składzie, do tego po sparingu z dużego boiska. Wzmianka tutaj oczywiście o rywalu, Golden Boys tego dnia potrafiło się przeciwstawić faworytowi, i za to oklaski.

W niedzielę o 11:40 Sparta zagrała z Work Europa Baltic. Sam wynik jak i przebieg meczu wskazują na dużo łatwiejsze zwycięstwo niż te sobotnie. Tak też było. Tutaj los nieco się odwrócił bowiem to podopieczni Arkadiusza Ryjewskiego (Work Europa) zjawili się bardzo mocno osłabieni do tego w składzie zaledwie pięcioosobowym. Mecz od początku należał do Spartan, od pierwszej minuty akcje napędzał MVP tego spotkania wg naszego organizacyjnego oka – Michał Giersz. Po 10 minutach było 4:0, a po pierwszej połowie po zawodach, 7:0 dla KS Sparty. W drugiej połowie obydwie ekipy oddały po trzy ciosy a sam mecz jak łatwo policzyć zakończył się wynikiem 10:3. Sparta dołączyła zatem do grona m.in. Dzików, którzy zainkasowali 6 oczek.

 

Czołówka nie zawiodła z jednym wyjątkiem
Na początek rozpędzony Redar. Pomarańczowi podobnie jak w meczu sobotnich nie dali żadnych szans swojemu rywalowi, choć na pewno nadzieja u zawodników Wojciecha Krasuckiego była spora jeszcze po pierwszej połowie. Druga to mecz jednostronny, czego faktem jest wynik 5:0 z drugiej odsłony gry. Redar odniósł 9 zwycięstwo w tym sezonie, jest przypominamy do tej pory niepokonany.

Drużyna Stali Jezierzyce wygląda w tym sezonie … no właśnie jak by nie wykorzystywała swojego potencjału, którego odmówić nie można. Po blamażu sobotnim z Team Kobylnica, w niedzielę zawodnicy Dariusza Miecznikowskiego zdobyli komplet punktów. Po pierwszej połowie łatwo nie było, bo prowadzenie 5:4 jeszcze spokoju w grze zapewnić nie mogło. Druga odsłona jednak to szybkie ciosy na rezultat 7:4, od tamtego momentu musiałoby się stać coś katastrofalnego aby Stal meczu nie wygrała. Rywal z jednym na zmianę, do tego z kontuzją pierwszego golkipera. Bramek nastrzelał Piotr Bentkowski, lider wśród strzelców w ekipie z Jezierzyc, o jedną gorszy po drugiej stronie był Michał Zacharski (Nieślubne Dzieci Bońka).

Na koniec tego tekstu o czołówce zostawiliśmy zespół Dominika Gruszki – MC Pęplino. To jest właśnie ten jeden wyjątek, być może drużyna Pęplina dołączyłaby do czołówki jeśli chodzi o komplet punktów w meczach weekendowych, ale było to niemożliwe bowiem zabrakło tej ekipy w starciu z Kobylnicą. Wielu kibiców na ten mecz czekała, ale się nie doczekała. Zespół informował organizatorów, że może się nie pojawić bowiem rozgrywany był nieco wcześniej sparing na dużym boisku. Wszyscy liczyli, że mecz się odbędzie, ale cóż nie udało się.
W mecz sobotnim jednak trzeci zespół sezonu poprzedniego pokazał swoją moc, rozbijając Aktywną Fabrykę. Obydwie drużyny były osłabione i stawiły się w nielicznych składach. Jakość jednak pokazała ekipa faworyta tej konfrontacji. Wynik spotkania otworzył i zakończył król tego meczu – Szymon Gołaszewski, autor 7 trafień dla zespołu z Pęplina.

 

Przewidywania się sprawdziły
Zaczniemy od Orłów Bielika. Otóż w obydwu sytuacjach, zespół Kamila Bilickiego faworytem nie był, ale obserwujemy progres tego zespołu od co najmniej 3 kolejek. W sobotę mocno na ten mecz nastawili się gracze Arka Ryjewskiego. Work Europa Baltic miał blisko dwa razy dłuższą ławkę w tym meczu od rywala. To była szansa na pierwsze zwycięstwo zespołu świetnie spisującego się w rozgrywkach trawiastych. Kamil Klimas i koledzy nie zmarnowali tej szansy i obalili słabe strony rywala, wygrywając to spotkanie 6:3. Jak sam manager zespołu powiedział, że to nie był łatwy mecz tak też to wyglądało, ale komplet punktów trafia do barw niebiesko-białych.

Work Europa Baltic wygrał po raz pierwszy w tym sezonie

W meczu nr 2 dla Orłów, rywalem była AP – Akademia Pomorska. Mimo przepięknej bramki samego kapitana Orłów – Kamila Bilickiego oraz absencji lidera AP – Krzysztofa Kobalczyka, punkty a właściwie ich komplet trafiły do drużyny Marka Paslawskiego. Kapitan Orłów dwoił się i troił aby coś tutaj ugrać ale zabrakło sił i doświadczenia, które nabyła już ekipa Akademii Pomorskiej, grając chociażby w sezonie poprzednim. Bardzo skuteczny w szeregach AP jest obok Kobalczyka, Jarosław Przedborski, i tym razem napastnik z numerem 7 nie dał się nudzić golkiperowi rywala, aplikując 4 bramki.

Być może tytuł tego akapitu nie do końca oddaje konfrontacje Aktywnej Fabryki z KS Zaleskie to jednak w nim opiszemy co tu się działo. Pisząc nie do końca oddaje mamy na myśli fakt, iż AF przynajmniej na przekroju tego sezonu faworytem tutaj nie była, a na pewno murowanym. Szanse, które oscylowaliśmy w tym spotkaniu to proste 50/50.
Pewną wygraną donieśli jednak zawodnicy Michała Gaca, zasłużoną. KS Zaleskie nie wygląda już tak świeżo jak na początku rozgrywek. Ostatnie porażki do tego wykluczenia w grze źle odbiły się na ekipie Piotra Bokacza. Po tym spotkaniu również morale zapewne nie są najwyższe ale zapewne kolejne punkty pozytywnie wpłyną na ten, ciekawy zespół.
Wracając do meczu Aktywna mocno chciała tutaj wygrać i tak też się stało. Szybka bramka, prowadzenie po pierwszej części gry, wpłynęły na końcowy triumf. Akcje zespołu napędzał Edward Marcol, koledzy nie pudłowali. Po tej wygranej Aktywna Fabryka wskoczyła wysoko, bo na sam środek stawki, brawo.

Ostatnie wiadomości

Partnerzy

Patronat medialny

Wybierz województwo i miasto