Pierwszy mecz 5 kolejki rozegrany został pomiędzy zespołami Indykpolu, oraz Truck Team. Swoją dobrą passę podtrzymać chcieli podopieczni Sebastiana Hojczyka, natomiast Dawid Więckowski z ekipą starali się dopisać drugie zwycięstwo na swoje konto. Pierwszy strzał w stronę bramki przeciwnika posłał Norbert Kędzior ale futbolówka nie znalazła drogi do bramki. Następnie dwa ciosy wyprowadził zespół biało-zielonych. Najpierw gola trafił Marcin Dyl, a piłka po drodze odbiła się jeszcze od słupka i niedługo później ten sam zawodnik ponownie wpisał się na listę strzelców. Z przeciwnej strony straty starał się zniwelować Patryk Roszak który uderzeniem po ziemi chciał zaskoczyć bramkarza ale górą w tym pojedynku był Gracjan Strzelecki. Następnie dwukrotnie zaatakował Dawid Więckowski ale wynik nie uległ zmianie. Pod koniec I części gry kolejne bramki trafili podopieczni Hojczyka. Patryk Nistche głową zgrał do Daniela Zawady, a ten pewnie trafił podwyższając prowadzenie. Następnie znów dobrze zaprezentował się Nitsche który odebrał piłkę obrońcy i błyskawicznie zagrał do Piotra Bentkowskiego, a ten zanotował gola nr. 4 dla zespołu Truck.
Krótko po wznowieniu gry przed świetną okazją stanął Więckowski, ale w błyskawiczny sposób spod nóg wygarnął mu piłkę goalkeeper Strzelecki. Ten sam zawodnik uderzał z rzutu wolnego ale piłka zatrzymała się na murze. Z tego samego stałego fragmentu gry uderzał Bentkowski, lecz tutaj piłka uderzyła w słupek bramki w której stał Bartosz Szczot. Dobrze uderzał również Przemysław Gradus ale nie dał zaskoczyć się Strzelecki. W 30' minucie podwyższyli piłkarze Trucka. Artur Szymankowski zagrał do Przemysława Sztajnke, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem pewnie ładuje piłkę do siatki. Trzy minuty później podwyższył Dyl dla którego było to trzecie trafienie w tym meczu. Pierwszą bramkę zdobyli również zawodnicy Indykpolu, a po zamieszaniu w polu karnym swoje trafienie zanotował Kędzior. Kolejnego gola dorzucił Kędzior który wykorzystał rzut karny który został podyktowany, za faul Strzeleckiego na jednym z obrońców zawodników Indypolu. Przed końcowym gwizdkiem do siatki zdołał jeszcze trafić Marek Kublik, oraz Bentkowski który świetnie minął dwóch defensorów, po czym kapitalnie podciął piłkę nad interweniującym bramkarzem i to Truck ostatecznie wygrał ten mecz 8:2.
Po zmianie stron do odrabiania strat ruszyli zawodnicy Dzików. Obok słupka uderzył Maciej Dawid, a ładnym strzałem z dystansu popisał się Maciej Szumski, lecz i z tym poradził sobie Dorawa. W 25' minucie doszło do wyrównania. Futbolówkę w kierunku bramki posłał Wojciech Bernatek z czym poradził sobie goalkeeper, lecz przy dobitce autorstwa Kacpra Dawid był już bezradny i na tablicy świetlnej był wynik 2:2. Następnie dwie skuteczne akcje wyprowadzili zawodnicy dowodzeni przez Adriana Solczaka. Najpierw genialnie bramkarza Rafała Milczarka oszukał Marcin Kozłowski, a następnie zespołową akcję przeprowadził duet Felisiak - Gołaszewski z czego ten drugi podwyższył na 4:2. W tym momencie Dariusz Czechowski poprosił o czas dla swojego zespołu. Co prawda swoje sytuację mieli piłkarze Dzików za sprawą Szumskiego, oraz Mateusza Wargackiego, ale ostatnie słowo znów należało do Kozłowskiego który w sytuacji sam na sam z goalkeeperem pewnie skierował piłkę do siatki. W ostatnich sekundach meczu straty zniwelował Maciej Miecznikowski, a spotkanie zakończyło się wynikiem 5:3 dla zespołu Solczi Trans.
Drugą część meczu z wysokiego "C" zaczęli piłkarze Iron. Najpierw swoich sił próbował Klimas, a następnie do wyrównania doprowadził Arkadiusz Kaczmarek który dobił zablokowane uderzenie którego autorem był Klimas. Dobrą okazję miał również Konrad Gajewski, ale futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. Bramkarza Krzysztofa Dziewientkowskiego (zawodnik zastępował w bramce nieobecnych tego dnia Adama Garbowskiego, oraz Marka Perkowskiego) próbował zaskoczyć Jarest, ale bezskutecznie. W 31' minucie na prowadzenie znów wyszła drużyna z Kobylnicy po uderzeniu pod poprzeczkę Jarosława Lulińskiego. Następnie przed dobrą okazją stanął również Klimas ale uderzył w słupek. Niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła, ponieważ do siatki trafił Jarest i mieliśmy 4:2 dla zespołu Milewicza. Na minutę przed zakończeniem spotkania, rezultat zniwelował Mateusz Steńczyk który otrzymał podanie z rzutu wolnego od Bartłomieja Czerniło, lecz ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i 3 punkty w końcu trafiają do drużyny Team Kobylnica.